..... chyba od przeprosin, że tak długo nic nie napisałem i nie pokazałem - postaram się poprawić ;-)
Zacznę od tego, że byłem z moją rodzinką w górach. Nie byliśmy tam sami, pojechaliśmy na wyjazd organizowany przez stowarzyszenie, do którego należę (Stowarzyszenie Przyjaciół Osób z Zespołem Downa w Zielonej Górze).
Wszyscy zastanawialiśmy się jak to będzie na takim wyjeździe. I wiecie co się okazało, że było bardzo fajnie. Moi koledzy i koleżanki są naprawdę spoko. Powoli zaczynam się zaprzyjaźniać z Bartusiem - to chłopiec ode mnie starszy o jeden miesiąc z tą samą "dolegliwością" co ja.
Na tym kilkudniowym wypoczynku miałem okazję pospacerować (na razie leżąc w spacerówce :-)) po górach - razem z rodzicami, Zuzią, Bartusiem i jego mamą weszliśmy na Przełęcz Karkonoską. Warto było: widoki przeeeepiękne, powietrze świeże i czyste, słońce, wiatr we włosach - brak słów.
Na tym nie skończyły się przyjemności - poznałem co to basen :-D. Ojjj tam dopiero się działo: nic nie płakałem, nic się nie bałem - ale FRAJDA !!!
Nie myślcie sobie, że były tylko przyjemności - ojj nie. Podczas tego pobytu miałem regularne rehabilitacje z fizjoterapeutą. Otrzymałem wiele nowych, ciekawych i jakże potrzebnych właśnie dla mnie informacji. Rodzice mieli przepełnione głowy od ilości wskazówek i jeszcze im mało - już planują prywatną wizytę w Poznaniu. Nie wiem czy mam się cieszyć, czy bać ...... - chyba będzie intensywnie. A niech i będzie - w końcu ma mi to pomóc a nie zaszkodzić :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz