28 lutego 2015

powrót po przerwie

     Ostatnie nocki były trudne. Często budziłem się w nocy i bardzo kaszlałem :-( .  Na szczęście jest już dużo lepiej: nie gorączkuję, mniej kaszlę, jem za dwóch i mam dobre samopoczucie :-))).

     Teraz cofnę się do poprzedniej choroby. Pojechałem na wizytę kontrolną - okazało się, że jest dużo lepiej, ale jeszcze nie byłem zdrowy, miałem kontynuować inhalacje i pojawić się jeszcze raz. W tym czasie, tym razem u mamy,  pojawiło się zapalenie gardła. Minęło kilka dni i znowu pojawiła się u mnie wysoka gorączka :-(, pojechaliśmy na umówioną wizytę kontrolną - i huurrra byłem już całkiem zdrowy, a  ta gorączka, to wina wychodzących ząbków :-))) - gorzej z mamą, zapalenie oskrzeli, antybiotyk, inhalacje i chodzenie w domu w masce, żeby nikogo już nie zarazić.

A przecież za kilka dni mieliśmy jechać w góry na zimowisko...... udało się, pojechaliśmy (choć, tym razem, to tata nie wyglądał najlepiej :-(.

     Zimowisko, z moim stowarzyszeniem (w sumie było nas około 70 osób), zaczęło się 14 lutego i trwało tydzień. W tym zimowym "wypadzie" towarzyszyła nam również ciocia z wujkiem, Julą i Szymonem (moje kuzynostwo). Pogoda była cudowna. Prawie każdego dnia budziło nas piękne słońce, widok z naszego pokoju był przepiękny, na Śnieżkę.

widok na Śnieżkę :-)

Co jeszcze? Hmmm .... doborowe towarzystwo, domowe i  bardzo smaczne posiłki, a właściciele domu wypoczynkowego przemili. Czego można chcieć więcej. No cóż - brakowało zdrowia. Prawie w każdej rodzinie coś, komuś dolegało ..... a to gorączka, a to kaszel, a to katar i kichanie, nie zabrakło i bólu brzucha :-(. Gdyby nie te przeszkody byłoby zdecydowanie przyjemniej.

     Jakie atrakcje zaliczyłem? A więc tak:
- codzienne spacery podczas cudownej pogody,
Zuzia, Szymon, Jula na sankach a ja tuż za nimi :-)



- zabawy w świetlicy,
- basen,
miałem okazję przypomnieć sobie czym jest piasek - nie podoba mi się :-(
poczekam do wiosny, wtedy zacznę powolutku przekonywać się do zabaw z piaskiem :-)




































kąpiel w bąbelkach


















hmmm.......... w sumie, to tych atrakcji, to nie było tak dużo. Zuzia robiła wiele więcej ciekawych rzeczy (jeździła na nartach, zwiedziła hutę i cały czas "szalała" z dziećmi - ale wiecie co? - jak będę troszkę starszy, to wszystko nadrobię :-)))
Zuza po godzinnej jeździe na nartach :-)


     Są jeszcze zwykłe i niezwykłe codzienne czynności,  którymi muszę się pochwalić. Zaczynamy - oto co jeszcze zrobiłem na zimowisku:
- przesypiałem spokojnie wszystkie nocki, ba! było kilka takich wieczorów, że zasypiałem w pokoju tylko z moją siostrą (rodzice w tym czasie rozmawiali sobie w świetlicy z innymi dorosłymi) - rodzice są dumni i ze mnie i z Zuzi :-),
- miałem kąpiele w "prywatnej wannie", które sprawiały mi ogromną frajdę,
oto moja prywatna wanna :-D

- na wszystkich posiłkach, siedziałem na krześle dla dorosłych i jadłem wszystko co przygotowały przemiłe panie (nawet żurek z chrzanem) - było naprawdę pysznie,
-  każdego dnia zostawiałem też coś w nocniku i nie były to moje zabawki, tylko to co trzeba :-D (duuuży sukces!!!)
- bawiłem się z moim kuzynostwem, siostrą i innymi uczestnikami zimowiska,
- brałem udział w konkursie i nawet zdobyłem dyplom :-) (mój pierwszy),
- zwiedziłem z mamą Karpacz, a tam zjadłem pyszną zupkę (krem z brokuła i kalafiora), tak mi smakowała, że jak się skończyła, to głośno krzyczałem na znak, że chcę jeszcze!!!  Wtedy moja koleżanka Emilka oddała mi swojego pieroga ruskiego :-) - bardzo się ucieszyłem i już byłem spokojny :-)

ojjj było pyszne :-)
 - oglądałem z Zuzią bajki, leniuchowałem i odpoczywałem :-)


     W dniu wyjazdu planowaliśmy jeszcze wyjazd do Term Cieplickich - niestety zagościła u mnie wysoka gorączka. Pojechaliśmy więc prosto do domu. Gorączka ustała i wydawało się, że to znowu ząbki. Ojjj przeliczyliśmy się :-(. Niby już nie gorączkowałem i byłem wesoły, ale mój oddech stał się niepokojący. I znowu do lekarza - kolejne zapalenie oskrzeli, kolejny antybiotyk :-((( Obecny stan zdrowia rodziny nie wygląda najlepiej: ja mam zapalenie oskrzeli, Zuzia zapalenie gardła, mama przeziębiona i tatę zaczyna coś atakować.

    Ok - koniec o chorobach, są przecież ważniejsze rzeczy :-)  Muszę się Wam pochwalić - odwiedził nas mój wujek, Stefan czy Jacek (sam już nie wiem jak on ma na imię, bo raz do niego mówią tak, raz tak - jak już nauczę się mówić, to na pewno zapytam o co w tym chodzi ;-).
     No, ale co ja o imieniu.
     Mój wujek widzi mnie dopiero (tak na żywo) drugi raz i co dziwne  ..... czuję się z nim świetnie, jakbyśmy widywali się przynajmniej raz w tygodniu. Dobrze razem się bawimy. Dużo się śmiejemy, wujek bardzo często mnie zaczepia, a ja, udaję, że go nie widzę - mówię Wam super zabawa :-D  i powiem Wam coś jeszcze - bardzo wygodnie się na Nim leży  ;-) (a Zuźka.....ta, to dopiero się wygłupia z tym wujkiem Stefanem, ja muszę trochę podrosnąć do takich wygłupów i też tak będę).

    







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz